Cóż, zdaje się, że się zagadka rozwiązała. Po dolaniu prawie litra borygo do chłodnicy moim oczom ukazała się piękna, gęsta, różowa pianka wydobywająca się z chłodnicy na pracującym silniku i siwe masełko pod korkiem. Co oznaczałoby ni mniej ni więcej, ze słowa mojej wybranki pod tytułem: "ta czerwona kontrolka od temperatury pokazała mi się na chwilę" nie były do końca prawdziwe

Widocznie stojący wentylator spowodował wyrzucenie wody z układu a to z kolei spowodowało ugotowanie silnika.. A w dalszej kolejności wymiana wentylatora i zalanie świeżym płynem przedłużyło agonię. Cóż, zrzucenie głowicy będzie wykorzystane do pomiaru luzów, co z kolei przyda się przed planowanym założeniem podtlenku LPG. Nie ma więc tego złego
